Prowadzenie degustacji w piątek 19.07.2013r. ze szczepem primitivo z Abruzji w roli głównej, sprawiło, że w ten ciepły okres, piszę o tych wyjątkowo owocowych i raczej mocnych alkoholowo, czerwonych winach. Z jednej strony nie czas i pora, z drugiej zaś, niekiedy dla zmiany smaku, po wielu zdegustowanych czy wypitych białych winach, chce się spróbować czegoś czerwonego.

Ale przejdźmy do konkretów. Południowa cześć Abruzji, leżąca poniżej umownej linii podziału, rozciągającej się między Brindisi – Taranto, to półwysep Salento. Na tych terenach, w apelacji DOC, obecnie DOP, Primitivo di Manduria, powstają najlepsze primitivo. Ku niezadowoleniu Amerykanów, okazało się, że ich ulubiony zinfandel to ten sam szczep co właśnie włoskie primitivo. Ten fakt był wielkim rozczarowaniem dla USA, które było pewne, że mają swój własny i na dodatek autochtoniczny szczep. Zarówno zinfandel, jak i primitivo, pochodzą z Bałkanów, z chorwackiej Dalmacji, a ich praojcem jest Plavac Mali. Ten szczep z Bałkanów dotarł najpierw do Kalifornii i zupełnie omyłkowo nazwany został Zinfandel. O wiele później pojawił się w południowych Włoszech.

Półwysep Salento posiada idealne warunki do uprawy winorośli, których owoce wykazują dużą ekstraktywność. Jest tam wyjątkowo ciepło, a okalające ten równinny teren morze Adriatyckie i Jońskie, tworzą niepowtarzalny mikroklimat.

Na degustacji próbowaliśmy czterech primitivo od dwóch różnych producentów. Od Farnese Primitivo Luccarelli Puglia IGP i Folia Primitivo di Manduria DOP.

Zaś od producenta Vigne Vini Moi Primitivo di Manduria DOP i Papale Primitivo di Manduria  DOP.

Interesującym zestawieniem były dwa wina od Vigne Vini. To idealny przykład na to, jak różne mogą być wina, jak smakowo mogą się różnić, mimo, że powstały w jednej winiarni i pochodzą z tej samej apelacji.

Moi Primitivo di Manduria to wino gładkie, spokojne. W finale aromaty ciemnych owoców przyjemnie wzbogacają nuty karmelu i lekki akcent słodkiego cedru.  Pierwszy nos łagodny, ale wyraźny. Ciemny owoc przeplata się z subtelna nutą dębu. Po zamieszaniu intensywny zapach jeżyny, z bardzo dojrzałą wiśnią. W ustach wino ma dobrą budowę, jest żywe, a poprzez wyczuwalny, ale dość gładki garbnik, nabiera dodatkowej siły i charakteru.

Papale zaś jest mocno owocowe, bardziej świeże, żywe, utrzymane w innym stylu. Umiarkowana kwasowość pozytywnie podkręca to wino.

Wśród większości uczestników degustacji największe wrażenie zrobiło inne wino. Była to Folia Primitivo di Manduria od Farnesse. Rozlewając tą butelkę, zdziwiłem się dlaczego nagle nic z niej nie leci? Myślę, że sama butelka waży ponad kilogram i ciężko było wyczuć, ile w tym szkle pozostało wina. Folia może się podobać, gdyż odznacza się zupełnie inną strukturą, jak pozostałe wina. Jest ona delikatna, wręcz subtelna i dość mocno konsystencjonalna. Pijemy wino wytrawne, ale mamy wrażenie jakby była tam jakaś słodycz. Jest tam wiele ciepła, dojrzałości i pełnej owocowości. Razem tworzą one stan niezwykłej łagodności, krągłości, charakteryzujący się dużą ekstraktywnością.

Z całą pewnością te wina są świetnym kandydatem do degustacji jesienną porą. Zaś wina Folia czy Papale, są tak mocno owocowe i ekstraktywne, że mogą przypaść do gustu nawet tym, którzy nie przepadają za wytrawnymi, czerwonymi winami.

 

Zostaw wiadomość

Plugin by:aAM